,,Powiem Wam, ze okres ciąży potrafi być naprawdę trudny dla kogoś kto tyle lat zmaga się z zaburzeniami odżywiania. I uprzedzę wścibskie pytania „To po co zachodziłaś w ciążę?”
„Po co chciałaś mieć dziecko, jak sama sobie nie radzisz?”, „Może trzeba było najpierw wyzdrowieć, a potem myśleć o dziecku?”. To wszystko wydaje się takie łatwe jak się o tym mówi. Uwierzcie, że dziecko jest moim największym marzeniem, które właśnie teraz spełniam. Oczywiście, że martwię się o maluszka i chce żeby moja córka była zdrowa i silna.
Wyzdrowienie z zaburzeń odżywiania nie przychodzi od tak… Trwa latami. Bulimia jest wstrętną i obrzydliwą chorobą, która i tak odebrała mi już za dużo. Na zbyt wiele jej pozwoliłam, jednak nie dałam jej zabrać moich marzeń o dziecku.
I teraz, gdy mam pod sercem tego małego człowieka, obserwuje jak moje ciało się zmienia to ogromne wyzwanie, żeby tak mocno się pokochać i podziwiać swoje ciało za to do czego jest zdolne. Nie jest łatwe dla osoby, która tyle lat nie była dla siebie życzliwa nagle zaakceptować rosnący brzuch, ogromne piersi, rozstępy, zatrzymującą się wodę, dodatkowe kilogramy i kolejny raz w życiu ten sam problem, bo dżinsy są za małe. Dbam o siebie jak mogę i to jest piękne. Mam osoby które mnie wspierają (a uwierzcie, że okres ciąży weryfikuje znajomości i okazuje się dla kogo tak naprawdę jestem ważna i kto jest ważny dla mnie). Cały czas chodzę na psychoterapie, jestem pod opieką psychiatry i od niedawna trafiłam do Pani Donaty z Palety Diet, która jest psychodietetykiem.
Jestem w szoku ile pracy mam przed sobą, jak bardzo bulimia zawładnęła całym moim życiem, całą moją głową, moim ciałem.
Najpierw przyszłam tam i powiedziałam dzień dobry, chce schudnąć! -czekałam aż Pani Donata da mi jadłospis, będę przychodzić i najlepiej co miesiąc widzieć jak kilogramy lecą drastycznie w dół, zrobię swoje, przestane jeść to co lubię, 3 miesiące poświęcenia, a potem powrót do wymiotów… Jakie było moje zaskoczenie, gdy jako cel nie było ustalone ile CHUDNĘ, nie dostałam jadłospisu, nie było produktów ZAKAZANYCH, a jako zadanie miałam codziennie wymyślać myśl wspierającą.
Skupiłyśmy się na naprawie mojej relacji z jedzeniem, na uzdrowieniu głowy, na zmienieniu myślenia, z: „Tego to ja na pewno nie mogę zjeść.” na „MAM PRAWO DO JEDZENIA KAŻDEGO PRODUKTU.” Po prostu uczę się JEŚĆ od nowa.
Spotykamy się co tydzień, omawiamy problemy i sukcesy, które udało się osiągnąć w każdym tygodniu. Wiecie jaki to jest czad, jak mówię zjadłam kawałek ciasta i nie zwymiotowałam, bo miałam prawo go zjeść!? A Pani Donata po drugiej stronie biurka cieszy się razem ze mną? Albo jak siedzę przed śniadaniem i mówię „Na bank za dużo, nie mogę tyle zjeść”, i wtedy wiadomość do Pani Donaty: „ Dzień dobry! pomocy… czy to nie za dużo?”, bo ktoś musi ugasić ten mój pożar w głowie.
Jasne, że zdarzają się porażki, ale jeszcze nikt mnie za to nie ukarał. To ja sama karałam siebie przez lata. Pełna nienawiści do siebie samej, wiecznie liczenie tego co jem. Ciągłe myślenie czy mogę, czy powinnam. Natrętne myśli, że przecież jak zjem obiad to przytyje. Zawsze byłam dla siebie taka surowa, nie dałam bulimii odebrać mojego największego marzenia i zaszłam w ciążę. Na przekór tej paskudnej chorobie robię wszystko bo mam do tego prawo, a ona nie definiuje mnie jako osoby i wiem, że ze wszystkim sobie poradzę. Mogę wszystko i mam prawo do tego samego co osoby zupełnie zdrowe. Jestem dobrym człowiekiem i będę cudowną mamą dla mojej córeczki.
Jeśli Ty też zmagasz się z zaburzeniami odżywiania i boisz się, że te choroby zabiorą Ci życie- wiem jak to jest, tez się bałam. Idź po pomoc i nie rezygnuj z życia, bo faktycznie jest piękne. Tule mocno i wspieram jak tylko mogę! PS: Wszystkim złośliwym osobom, które naśmiewają się z zaburzeń odżywiania, życzę żeby ani one ani ich bliscy nigdy w życiu nie musieli się zmagać z takim koszmarem i wysyłam dużo miłości, bo Wam ewidentnie jej brakuje”
Pacjentka Palety Diet
Nadia